KRAKOWSKIE KAZAMATY
- autor:
- Artur Bazior
- wykonawca:
- Artur Bazior
Sobotni wieczór w krakowskich kazamatach
Na górze późna jesień, pół roku do lata
Tak zimno mi jest i rozgrzać się muszę
Gorzałka grzeje kości a cóż rozgrzeje duszę
Lecz mam taki plan: tej nocy nie będę sam!
Przy stoliku obok siedzi dziewczę płoche Początek zrobiony, dziewczyna spiekła raka Wypiła beczkę piwa i chyba już ją bierze Bo mam taki plan….
Na chacie już spoko - czujecie nastrój chwili
Podchodzę chwiejnym krokiem,
bo już wypiłem trochę
Chcę zagaić kulturalnie: czy mogę się dosiąść?
A jakoś tak wychodzi samo - czy mogę cię posiąść?
Bo mam taki plan…
Ja upojony szczęściem, już prawie na czworakach
Ocean elokwencji wylewam u jej stóp
Przysięgam wieczną miłość, aż po grób
Bo mam taki plan….
Więc ruszam do akcji – okrutne męskie zwierzę
Bo gdy napięty łuk to już najwyższa pora
By przeszyć swą ofiarę strzałami Amora
Gramofon, płyty, kolekcja motyli
I pytam czy mogę zerwać kwiat jej cnoty
A ona mi na to: Misiu - to kosztuje dwieście złotych!!!