Szanowni,
w odmętach internetu mozna znaleźć różne różności, rzecz to wiadoma. Ale żeby dopiero po kilku latach natknąć się na raleację z naszego koncertu i to napisaną w doskonale prześmiewczym stylu - to trzeba wyjątkowej nieuwagi.. Dziś wszakże próbujemy naprawić ten błąd i podlinkować tekst, znaleziony na stronie http://obarski.com.pl/jawne-zdjacia-kgb-w-mile-stone/ . Oto dłuższy fragment tego "reportażu", czyli wycięta zeń Zasłyszana opowieść The Icemana:
“PEWNEGO DNIA siedząc w PARKu zatopiony we własne myśli usłyszałem CHWIEJNE KROKI.
To była ona – KAROLINA Z LUDWINOWA. Długie nogi, długie włosy, długie ręce, długie palce u długich rąk…
“- Co robisz?” – zapytała głosem chwiejnym jak jej kroki.
“- CZEKAM” – odparłem a na mojej twarzy zarysował się lekki uśmiech.
“- CZEMU PRZYSZŁAŚ DZISIAJ?” – starałem się rzuciłem od niechcenia zdaje się znając odpowiedź.
“- POMYŚL DOBRZE…” – odparła zalotnie kładąc długą rękę na mym łonie.
“- KOCHANIE STOP!” – odsunąłem się niczym rażony prądem.
“- Nie bądź takim DEMONem PRĘDKOŚCI” – rzekłem naburmuszony, znizając ton.
“- KAŻDY WIE o co tak na prawdę chodzi. Czuję do Ciebie POCIĄG i czuję, że MAM z tym SPORY PROBLEM.” – nie dawała za wygraną. Dosunęła się i zaczęła mnie oplatać od nowa niczym KOBIETA WĄŻ.
“- Nie dziś, nie teraz, nie tutaj. Wiesz że NIE LUBIĘ PONIEDZIAŁKU.” – odrzekłem z wyrzutem tłumaczac się jak szóstoklasista z nieodrobionego zadania.
“- A poza tym po wczorajszym jam session w BARze w KRAKOWSKICH KAZAMATACH, strasznie napiernicza mnie WĄTROBA” – dorzuciłem jakby chcąc przekonać własne sumienie, że wcale nie postępuje wbrew sobie.
“- Chodźmy lepiej do STAREGO PORTU, czegoś sie napić.” – dodałem zanim zdołała cokolwiek wymamrotać. W głowie gdzieś tępo obijały mi się słowa piosenki “BLUES O OSTATNIM POCIĄGU I ZAMKNIĘTEJ LINII KOLEJOWEJ” wczorajszego wieczoru:
‘Jedzie sobie maszynista Parowozik cicho śwista
Minę ma zafrasowaną Bo wie, że choć ruszył rano
To wieczoremJuż nie wróci starym torem’
“- Ale ja naprawdę …” – próbowała coś powiedzieć.
“- Ciii” – położyłem jej palec na jej spieczonych od nadmiaru alkoholu ustach jak u Angeliny Jolie aż błyszczyk odbił mi się na palcu.
“- LEPIEJ NIE MÓW NIC. Porozmawiamy w barze…” – uspokoiłem ją na chwilę
Poszliśmy chwiejnym krokiem. Za nami szedł mój sąsiad Waldemar Przeznaczenie. Spoko gość. Trochę roztargniony. Był na spacerze ze swoim psem. Talibańskim Yorkiem. Taka śmieszna rasa, śmieszny pies. PIES PRZEZNACZENIA.”
Autorowi gratulujemy poczucia humoru ( mamy podobne) i zapraszamy na następne nasze koncerty. A najbardziej - na koncert jubileuszowy, o którym - na razie - myslimy tylko ( że będzie w październiku tego roku).
ts